Return to main page

 

Przyszłość fizyki

 Zbigniew Andrzej Nowacki

 

Moje foto 

Łódź, czerwiec 2022

Chciałbym, abyśmy zastanowili się nad przyszłością fizyki. Zaczniemy jak w westernie, a skończymy jak w reportażu kryminalnym. Niech nie zmyli cię pogodny ton tego wykładu. To taki mój sposób bycia, ale będziemy rozmawiać o naprawdę poważnych sprawach.

 

Samotny rewolwerowiec

Na samym początku naszej dyskusji powstaje problem, czy ja –  nominalnie matematyk i informatyk –  mam prawo wypowiadać się na ten temat. Ktoś może powiedzieć: "Przecież on nigdy nie studiował fizyki." To jest prawda, ale wygląda na to, że ja nie potrzebuję studiować tej pięknej dziedziny nauki.

Pierwszą teorię fizyczną próbowałem sformułować, gdy chodziłem do szkoły podstawowej, a więc na długo przed rozpoczęciem jakichkolwiek studiów. Pamiętam, że nazwałem to 'teorią prądu protonowego'. Później przez długi czas nie zajmowałem się fizyką, ale w końcu wróciłem i teraz mając GUN ze stabilnymi protonami – strzelam do wszystkiego, co się rusza.

 Pojedynek 

W tej wiosce mieszkał pewien rewolwerowiec o przydomku "Geniusz Wszech Czasów." Wszyscy strasznie się go bali. Spytałem go, czy wie, co to jest 'rachunek prawdopodobieństwa'. Odpowiedział, że nigdy o czymś takim nie słyszał, i to przypieczętowało jego los. Ponieważ brzydzę się przemocą, ograłem go tylko w karty i puściłem z torbami. Jednak wtedy nie wiedziałem jeszcze, że najgorsze jest dopiero przede mną.

 Nie wiedzą, że ja istnieję

Prób obalenia fizyki Einsteina było wiele. Za każdym razem odzywał się chór fizyków pokazujących – zresztą całkowicie słusznie – że śmiałek popełnił szereg błędów. Zauważcie, że teraz jest zupełnie inaczej. Czołowi fizycy udają, że ja nie istnieję, ponieważ obecnie to ja pokazuję ich liczne – czasami dziecinne –  pomyłki.

Po prostu nie trafili na tę stronę, nikt im nie powiedział, że taka witryna istnieje. Jednak czasem coś tam im przebija, ponieważ aranżują fałszywe eksperymenty lub celowo przeprowadzają błędne analizy mające pokazać, że ja nie mam racji. No bo jeśli powiedzą na przykład, że moja cząstka to jest cząstka Higgsa, to kto im coś zrobi? Ale przecież natury nie oszukają.

 Świetlana dalsza przyszłość fizyki

Myślę, że gdyby młodzi fizycy mogli o tym decydować, moje prace byłyby już dawno opublikowane, i oni bardzo chętnie korzystaliby z mojej pomocy. Kto bowiem będzie używał skomplikowaną teorię perturbacji mogąc o wiele łatwiej osiągnąć znacznie dokładniejsze wyniki przy pomocy info-mechaniki? Kto bez końca będzie szukał ciemnej materii i energii, skoro w nowej fizyce one już są? Kto będzie ustawicznie próbował sformułować kwantową teorię grawitacji, skoro już podałem elegancką (opartą tylko na grawitonach) teorię tego typu i ona jest na pewno zgodna z doświadczeniem? Kto w nieskończoność będzie szukał prawdziwej cząstki Higgsa, skoro w nowej fizyce ona jest zupełnie niepotrzebna? Kto będzie rozpaczliwie próbował uruchomić komputery kwantowe Feynmana, skoro moje maszyny kwantowe mają prostszą konstrukcję i o wiele większe możliwości? Itd., ta lista może zawierać nawet kilkadziesiąt pozycji.

Odpowiedź na powyższe pytania brzmi: "Nikt rozsądny." Dlatego o dalszą przyszłość fizyki jestem spokojny. Ta strona została na pewno skopiowana przez wiele osób, i moje prace nie zginą. Udało mi się wyeliminować w nich szkodliwe pomysły Einsteina, które może wyglądały dobrze na początku dwudziestego wieku, lecz są niezgodne z duchem współczesnej fizyki (co potwierdza także większość ekspertów).

 Największa kompromitacja zachodniej nauki 

Niestety, najbliższa przyszłość fizyki nie wygląda już tak różowo. Chciałbym napisać jeszcze kilka przydatnych prac, wyjaśnić jeszcze kilka arcytrudnych problemów, ale jeśli rozwiązałem już ich wiele, i ze strony grupy docelowej nie słychać żadnego oddźwięku, to pisałby coś więcej na ten temat chyba tylko idiota. Ja nie będę się nudzić, zacznę pisać powieści, ale dla rozwoju fizyki to nie będzie korzystne.

Ktoś mógłby wysunąć przypuszczenie: "Może oni się nie odzywają, bo wstydzą się swoich błędów?" To byłby pierwszy taki przypadek w dziejach. Pod wpływem nowych eksperymentów lub opracowań teoretycznych naukowcy byli dotychczas w stanie zmienić swoje stanowisko o 180° i śmiać się z samych siebie. Współcześni fizycy tego nie potrafią?

Tak długie niepublikowanie moich prac będzie kiedyś określone jako największa kompromitacja zachodniej nauki. Ludzi odpowiedzialnych za tę aferę to oczywiście nic nie obchodzi; oni tłumaczą to koniecznością wykonywania poleceń wodza tj. wspominanego już na tej witrynie 'dziedzicznego' Ojca Chrzestnego fizyki. Jednak powinni zauważyć, że mają do czynienia z psychopatą.

Ojciec Chrzestny nie tylko zabrania publikowania moich prac, ale chce też maksymalnie mnie upokorzyć. Generuje pogłoski, że moja praca zostanie wkrótce opublikowana, a potem zawsze coś nie wychodzi. Na przykład nagle okazuje się, że moja praca jest praktyczna, a powinna być teoretyczna lub odwrotnie (w rzeczywistości moja podstawowa praca jest zarówno praktyczna jak i teoretyczna). Nie dajcie się na nabrać na te numery. On będzie je powtarzał aż do śmierci któregoś z nas. 

 Psychol chce zdobyć nagrodę Nobla

Dlaczego Ojciec Chrzestny to wszystko robi? Otóż on ma bzika na punkcie nagrody Nobla, ale nie posiada dorobku predestynującego go do jej otrzymania (dlatego jest tylko dziedziczny). Jednak skoro fizycy bez szemrania wykonują jego polecenia, może próbować mimo wszystko. I nawet miał chrapkę na dwie takie nagrody, dzięki którym mógłby zostać ogłoszony nowym Geniuszem Wszechczasów.

Pierwszą próbę w tym kierunku podjął w roku 2019. We wrześniu nakłonił jeden z ośrodków zajmujących się komputerami kwantowymi Feynmana do opublikowania w sieci fałszywki, że one już działają niezawodnie i nawet obliczyły coś, co tradycyjnym maszynom zabrałoby dziesięć tysięcy lat. Jednocześnie zaprzyjaźniona redakcja otrzymała wiadomość o notce. Ten fake-news wkrótce zniknął, ale redakcja zdążyła go przeczytać i zaczęła propagować w Internecie, a nawet pisały o tym niektóre drukowane gazety. 

W tej akcji chodziło o to, aby po przyznaniu nagrody można było mówić, że Komitet Noblowski tak się zachwycił komunikatem, że musiał wyróżnić ludzi związanych z komputerami kwantowymi. To oczywiście świadczyłoby niezbyt dobrze o możliwościach intelektualnych członków tego Komitetu, ale przecież wybaczylibyśmy to sympatycznym leśnym dziadkom.

Ponadto wódz fizyków spowodował, że w sieci pojawił się rzekomy przeciek z Komitetu Noblowskiego, iż w roku 2019 nagrodę otrzyma jakiś Polak za jakąś zasadę. Sądził, że ja pomyślę, iż tu chodzi o mnie i moją zasadę hermetyzacji sygnałów, i z samozadowoleniem będę czekał na nagrodę. Zatem dostałbym obuchem w łeb, gdyby otrzymał ją Ojciec Chrzestny wraz ze współautorem innej zasady. Był nim polski fizyk o nazwisku tak precyzyjnie dobranym, aby alfabetycznie występowało po nazwisku Ojca Chrzestnego (dla psychopatów takie rzeczy są ważne). Natomiast ja miałem dostać nauczkę, że w zachodniej nauce wiedza i praca mają niewielkie znaczenie, liczą się przede wszystkim układy i znajomości.

Jednak ja od dawna wiem doskonale, że ten Komitet, złożony z moich wielkich wrogów, nigdy nie przyzna mi żadnej nagrody. (Zresztą napisałem moją pracę tylko w celu zrobienia habilitacji, ale nawet na to zachodnia nauka nie udzieliła mi pozwolenia.) Ponieważ nie chciałem, aby moi fani byli zawiedzeni, wyjaśniłem w sieci, że tu chodzi o komputery kwantowe Feynmana, z którymi nie mam nic wspólnego.

W tym momencie stało się coś, czego się nie spodziewałem. Odezwali się ludzie, którzy rzeczywiście od wielu lat ciężko pracują nad uruchomieniem tych maszyn, i praktycznie nic im nie wychodzi. Oni byli oburzeni, że ktoś robi taką mistyfikację i jeszcze chce otrzymać nagrodę Nobla za zasadę, która nie jest im do niczego potrzebna.

Ponieważ Komitet Noblowski pracuje w cieniu króla Szwecji, musi starać się unikać wszelkich skandali, a ten mógłby wystąpić w tym przypadku. W rezultacie już w drugiej połowie września 2019 Ojciec Chrzestny wiedział, że nie może liczyć na nagrodę Nobla za komputery kwantowe. Jednak on miał, a właściwie ciągle ma plan B.

 Czekają na moją śmierć

Pierwsza transmisja nadświetlnych – podobnie jak radiowych – sygnałów na pewno zasługuje na nagrodę Nobla. Ojciec Chrzestny ma w tym eksperymencie udział minimalny (jako promotor), jeśli w ogóle ma jakiś. W każdym razie obecnie jest na czwartej pozycji, a jak wiadomo ta nagroda może być przyznawana co najwyżej trzem osobom jednocześnie.

Sytuacja ulegnie zmianie w przypadku mojej śmierci. Wtedy Ojciec Chrzestny przesunie się na trzecie miejsce, i Komitet Noblowski będzie mógł go wyróżnić. To jest dokładnie powód, dla którego on już przez ponad piętnaście lat blokuje publikację mojej pracy na ten temat. (W tym momencie możesz powiedzieć: "To chyba wariat." No właśnie.) I wówczas okaże się, że moja praca została potwierdzona doświadczalnie, ale ja –  co za pech! –  już nie żyję. To stary numer.

Jednakże ten psychopata natrafił tu na pewien problem, który ogromnie go martwił. On jest o trzy lata starszy ode mnie, a więc prawdopodobieństwo, że ja umrę szybciej jest mniejsze od 50%. Wyobraźcie sobie męki tego faceta; przecież przy odrobinie szczęścia mógł otrzymać dwie nagrody Nobla za nic, a teraz nawet jedna może mu się wymknąć z rąk. Musiał koniecznie coś z tym zrobić.  

Zanim powiem, jak Ojciec Chrzestny mógł rozwiązać ten problem, chciałbym wspomnieć Nikolę Teslę, który wynalazł radio, ale nagrodę Nobla otrzymał złodziej, który ukradł jego pomysły. Tutaj może być analogicznie, z tym że złodziej zostanie zastąpiony przez wariata, który jak hiena czeka na moją śmierć. Ja również jestem Słowianinem, który ośmiela się robić odkrycia zarezerwowane dla 'dżentelmenów' z zachodniej nauki. I – podobnie jak Tesla –  przypuszczalnie umrę przed oficjalnym potwierdzeniem mojej roli (dlatego miast wykładu Noblowskiego daję ten).

 Pandemia

Przypomnijmy teraz, że na jesieni 2019 zaczęła się pandemia COVID-19, której pochodzenie pozostaje niewyjaśnione. Jakby na zamówienie była ona skierowana głównie przeciwko osobom starszym. W Polsce było wyjątkowo dużo zgonów, a te wirusy przychodziły niewiadomo skąd, chorowali ludzie, którzy nie przebywali za granicą i nie mieli styczności z zarażonymi osobami. 

W tym momencie możesz zauważyć, że Ojciec Chrzestny też mógł umrzeć na tę chorobę. A jeśli to on polecił podrzucić wirusy SARS-CoV-2 na targu w Chinach i w innych miejscach? (Jest, jak się zdaje, w bardzo dobrej sytuacji materialnej, więc mógł opłacić wykonawców.) W takim przypadku on od początku dysponował skuteczną szczepionką, podczas gdy ja nie miałem żadnej. Dodajmy, że ta zbrodnicza akcja mogła mieć też inne cele oprócz mnie.

Ciągle nie daje mi spokoju ta zbieżność dat, i sądzę, że powinienem podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Jesień 2019...  Zdecydowany na wszystko psychopata nie dostaje zaplanowanej nagrody Nobla... Zaczyna się pandemia COVID-19... Może warto sprawdzić, czy ten fizyk ma jakieś związki ze spółkami biochemicznymi? Może warto odnaleźć jego pomocników i przycisnąć ich, żeby dowiedzieć się prawdy?

Werdykt

Łódź, październik 2022

Ostatni werdykt Komitetu potwierdza doskonale to, co pisałem powyżej. Ci ludzie zareagowali natychmiast i rzucili koło ratunkowe przyjacielowi będącemu w kłopotach. Widzimy, że w naszej cywilizacji – ponoć opartej na nauce – wygrał psychopata.

Wszystko się zgadza

Łódź, marzec 2023

Śledztwo w sprawie przyczyn pandemii jest trudne, i dlatego niezwykle ważne jest określenie motywów sprawców. Podałem je, i one są bardzo silne. Chodziło o pieniądze i nagrodę Nobla. W celu jej zdobycia naukowcy i organizacje ich popierające gotowe są zrobić i dać bardzo dużo; wystarczy przejrzeć listę laureatów z fizyki w tym stuleciu.

Z drugiej strony, chyba największy laik musi przyznać, że Chińczycy nie mieli żadnego interesu w wywołaniu epidemii na swoim terytorium, a przecież tam się to zaczęło. Istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że zrobili to przypadkowo. Jednak kiedy nie ma motywów, trzeba mieć dowody. Jeśli ktoś je posiada, powinien jak najszybciej je podać. W przeciwnym przypadku Chińczycy mają prawo twierdzić, że ktoś usiłuje ich wrobić.

Ja nie pracuję w policji, więc nie mogę mieć twardych dowodów. Jednakże poszlaki są bardzo wyraźne. Po moim tekście z czerwca 2022 wódz fizyków zorientował się, że moja śmierć nic mu nie da, chyba że na oczach całego świata chce zostać naukową hieną. Między innymi z tego powodu kazał przyznać sobie nagrodę Nobla za nic. Liczy ponadto, że skoro jest noblistą, to nikt go nie będzie ścigał.

I teraz najważniejsze: Pandemia (przynajmniej jej ostra forma) wygasła, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, chociaż wielu ekspertów twierdziło, że będzie jeszcze trwać. Czy to jest znowu jakiś przypadek? A może jakieś zwierzęta nagle się wycofały bez udziału człowieka? Nie bądźmy naiwni. Niemniej powinniśmy zachować ostrożność, bo ten psychopata może chcieć znów pokazać, że ja nie mam racji.